czwartek, 21 maja 2009

Atak konsol - czyli hardcorowe wojny cz.1

Dawno, dawno temu w odległej galaktyce... tak, znamy to wszyscy, bo to przecież stara bajka jest. A że i ja prawie już w wieku Yody ( nie mylić z Dodą - choć to też "Gwiezdny" wątek jest!), tym bardziej się zdziwiłem kiedy na pokład mego hyper-ultra-homelotu teleportował się wielki imperator, niejaki HiV z prośbą o wsparcie jego flotylli. Przekonał mnie, więc zaopatrzywszy się w pistolet z "Wacoma" ruszyłem ku Stacji Śmierci. Pierwszy atak był szczegółowo zaplanowany i skomasowany, wróg nie miał żadnych szans. Największą rolę odegrał oczywiście dział propagandy:
Potem już szło z górki...
Podbijaliśmy kolejne planety a ich mieszkańcy witali nas z kolaboracyjnym uśmiechem na ustach, choć muszę wspomnieć że zdarzały się i takie nacje gdzie o "ustach" raczej nie było mowy. ;]
Po kilku miesiącach podbojów flaga imperialna z charakterystycznym krzyżakiem dominowała na większości planet! (sic)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz