czwartek, 21 maja 2009

Atak konsol - czyli hardcorowe wojny cz.1

Dawno, dawno temu w odległej galaktyce... tak, znamy to wszyscy, bo to przecież stara bajka jest. A że i ja prawie już w wieku Yody ( nie mylić z Dodą - choć to też "Gwiezdny" wątek jest!), tym bardziej się zdziwiłem kiedy na pokład mego hyper-ultra-homelotu teleportował się wielki imperator, niejaki HiV z prośbą o wsparcie jego flotylli. Przekonał mnie, więc zaopatrzywszy się w pistolet z "Wacoma" ruszyłem ku Stacji Śmierci. Pierwszy atak był szczegółowo zaplanowany i skomasowany, wróg nie miał żadnych szans. Największą rolę odegrał oczywiście dział propagandy:
Potem już szło z górki...
Podbijaliśmy kolejne planety a ich mieszkańcy witali nas z kolaboracyjnym uśmiechem na ustach, choć muszę wspomnieć że zdarzały się i takie nacje gdzie o "ustach" raczej nie było mowy. ;]
Po kilku miesiącach podbojów flaga imperialna z charakterystycznym krzyżakiem dominowała na większości planet! (sic)

Strefa Skażona czyli virus HKP-v02

W sieci rozpanoszył się nowy groźny wirus HKP-v02 czyli pochodny od świńskich dowcipów, wirus roznoszony drogą kropelkową. Obecnie jest to czwarty stopień zagrożenia, ale eksperci obawiają się istnej pandemii!
HKP-v02 czyli Humor Karton Polska ver.02 (bo to nowa jego odsłona), stanowi poważne zagrożenie szczególnie dla ludzi z słabą odpornością na tzw. zespół rechotu opryskliwego Trzeba stosować daleko idące środki ostrożności i najlepiej unikać strefy skażonej, a najlepiej trzymajcie się jak najdalej od tej strony!

środa, 20 maja 2009

Pieszczenie Suzuki przy muzyce reage

Z robotą jest jak z sexem, nigdy nie wiesz gdzie i kiedy Cię zaskoczy. W tym dniu nic nie zapowiadało że przez najbliższy tydzień będę gładził, pieścił i masował kształty tak doskonałe, że sąsiedzi zaglądający dyskretnie zza firanek przeżywali orgazm. Historię tę można porównać do "zajścia invitro" Jak się samemu nie może to się oddaje w inne ręce
Pierwsze doznania były niesamowite, i motywowały do dalszej penetracji tych boskich linii i załamań. Przyznam jednak że po tygodniu flirt ten przestał mnie już bawić, rąk nie czułem ze zmęczenia, kciuk odmówił posłuszeństwa a Yamaha zaczęła stroić fochy... widocznie szata w którą ją stroiłem,piękna vinylowa okleina, nie przypadła jej do gustu. I tak to już w chorych związkach bywa!
Najpierw "poszły" drobne inwektywy, potem coś z grubszej beczki a na końcu leciały epitety z tzw. górnej półki!
Ona odpłaciła pięknym za nadobne, podarty przyodziewek rzuciła na ziemię a ja stary satyr zacząłem kombinować jak to można jeszcze sfastrygować w całość żeby jej właściciel nie dostał zawału.